Instagram
Instagram

Venez nous suivre sur notre nouvel Instagram !

Instagram

Articles récents

Commentaires (119)

Ustawienie i montaż telewizji cyfrowej

Dostajemy wiele pytań, gdzie można zgłosić problemy techniczne z obiorem Canal Plus oraz Polsat Box na terenie Warszawy ? Największy serwis techniczny oferuje profesjonalny montaż anten satelitarnych oraz podłączenie dekoderów cyfrowych do telewizora

MONTAŻ ANTENY WARSZAWA

Czy w każdym miejscu można zamontować antenę satelitarną ? Nie, warunkiem prawidłowej instalacji jest umieszczenie czaszy w kierunku południowym, dodatkowo na przeciwko miejsca instalacji nie może być żadnych przeszkód takich jak drzewa czy inne wysokie budynki lub linie energetyczne. Nie należy również umieszczać anteny blisko dachu, który również może zasłonić nam sygnał z satelity, podłoże do którego mocujemy zestaw musi być bardzo stabilne i zapewniać możliwość umocowania kołków rozporowych. Musimy mieć możliwość poprowadzenia kabla koncentrycznego do miejsca gdzie będzie podłączony dekoder cyfrowy Polsat lub Canal+, jeśli chcemy korzystać z dwóch urządzeń powinniśmy ułożyć dwa kable koncentryczne aby przesłać dwa sygnały niezależnie. Jeśli planujemy dodatkowo antenę cyfrowej telewizji naziemnej przyda nam się maszt o długości minimum dwóch metrów na którym zamocujemy anteny kierunkowe lub jedną antenę szerokopasmową jeśli znajdujemy się blisko nadajnika. Możemy też pomyśleć o antenie do internetu mobilnego skierowanej w kierunku najbliższego masztu nadawczego operatora sieci komórkowej, zapewni nam to szybszy i stabilniejszy transfer danych.

Ilość głosów: 79 | Ocena: 4.8

Jakie polskie kanały można odbierać z anteny satelitarnej ?

2024-04-26 | 09:17

Nie każdy wie, że nie trzeba płacić miesięcznego abonamentu Polsatowi lub Canal+ aby oglądać telewizję satelitarną. W sprzedaży są dekodery cyfrowe FTA (Free to Air) umożliwiające odbiór wszystkich niekodowanych programów telewizyjnych nadawanych z dowolnego satelity. Koszt takiego urządzenia to tylko 200-300 zł, podłączając go do anteny satelitarnej cyfra.tv ® z dwoma konwerterami ustawionymi na Hotbirda oraz Astrę, będziemy mogli oglądać kilkaset kanałów z całego świata i kilkanaście z Polski.


Które polskie kanały nie są kodowane ?


Z satelity Astra jest to tylko jeden kanał po polsku: TV Trwam, natomiast z Hotbirda są to następujące kanały: TVP Info HD, TV Polonia, Polonia 1, Tele 5, TVS, Red Carpet TV, 4Fun Dance, 4Fun Kids, 4Fun.TV, STARS.TV, Dla Ciebie TV, ANTENA HD, NUTA GOLD, NUTA TV, Power TV, Szlagier TV, TVC, TVC Super, TV Okazje, Music Box. Dodatkowo z anteny satelitarnej cyfra.tv ® można jeszcze odbierać kilka bezpłatnych kanałów radiowych w języku polskim, tuner satelitarny należy połączyć z systemem audio (wzmacniacz, soundbar, kino domowe) za pomocą kabli cinch L+R.


Dodatkowa antena cyfrowej telewizji naziemnej


W ofercie bezpłatnych kanałów satelitarnych cyfra.tv ® brakuje podstawowych programów ogólnopolskich takich jak TVP1, TVP2, Polsat, TVN itd. można oczywiście dokupić najtańszy pakiet Polsatu albo Canal+ ale jest też inny sposób na ich odbiór. Oprócz anteny satelitarnej montujemy zwykłą antenę szerokopasmową lub nawet pokojową jeśli mieszkamy gdzieś blisko nadajnika w Warszawie (PKiN lub Raszyn), zyskujemy prawie 30 bezpłatnych kanałów ogólnopolskich i lokalnych bez żadnych dodatkowych opłat miesięcznych. Razem z zagranicznymi programami dostępnymi z satelitów Astra i Hotbird, otrzymamy ofertą programową znacznie bardziej atrakcyjną niż w niejednej kablówce.


Jak podłączyć antenę satelitarną i naziemną jednym kablem ?


Jest to dość proste zadanie, w hurtowni elektronicznej musimy kupić dwa sumatory sygnału satelitarnego i DVB-T (występują też pod nazwą DIPLEKSER), jeden podłączamy od strony anten, drugi przy naszym telewizorze. Sumatory posiadają trzy złącza: SAT, TV (TER) i wyjście/wejście sygnału zsumowanego, SAT służy do podłączenia anteny satelitarnej cyfra.tv ® z jednej strony i tunera satelitarnego z drugiej, do TV podłączamy antenę naziemną oraz wejście antenowe w telewizorze, trzecie złącze (wejście/wyjście) z obu stron służy do podpięcia kabla koncentrycznego poprowadzonego między masztem antenowym oraz telewizorem. Przełączanie między anteną satelitarną i naziemną odbywa się za pomocą pilota zdalnego sterowania od telewizora, chyba że zakupiliśmy tuner satelitarny "Combo" z wbudowaną głowicą DVB-T2, wtedy wszystko obsługujemy pilotem ale od dekodera satelitarnego.

Pięc nowych kanałów telewizyjnych Canal+


Canal+ chce uruchomić 5 nowych kanałów pod swoją marką, mają to być: Canal+ Extra 1, Canal+ Extra 2, Canal+ Extra 3, Canal+ Extra 4 oraz Canal+ 360. Prawdopodobnie będą prezentować transmisje sportowe, można też przypuszczać, że znajdą się tam mecze Ligi Mistrzów, do których prawa nabył niedawno operator, do tej pory nadawcą był Polsat Box. Nie ma też żadnych potwierdzonych informacji czy kanały będą nadawały całą dobę czy będą uruchamiane tylko na wybrane wydarzenia sportowe tak jak np. Polsat Sport Premium.

Dlaczego montaż anten to zadanie dla fachowców

Syst'm Déco | 2025-03-23

Powiem Wam szczerze – ustawienie anteny satelitarnej czy telewizyjnej naziemnej to nie bułka z masłem. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wystarczy przykręcić talerz na ścianie, podpiąć kabel i gotowe. Nic bardziej mylnego! Ta praca wymaga wiedzy technicznej i doświadczenia. Prawdziwy instalator, najlepiej z wykształceniem elektronicznym lub elektrycznym, wie jak podejść do tematu, by nie zrobić więcej szkody niż pożytku. Amator, który obejrzał kilka filmików w internecie, często nie zdaje sobie sprawy z czyhających pułapek – a jest ich sporo.

Profesjonalny monter anten zna się na rzeczy i posiada solidne podstawy teoretyczne. Nie chodzi tylko o przykręcenie uchwytu do muru, lecz także o zrozumienie, jak działają fale radiowe, jakie znaczenie ma polaryzacja sygnału czy tłumienie przewodu. Fachowiec po technikum elektronicznym potrafi policzyć straty na kablu koncentrycznym i dobrać odpowiedni wzmacniacz, a nawet ocenić, czy dany dach utrzyma bezpiecznie maszt antenowy podczas wichury. To są niuanse, których nie widać na pięciominutowym tutorialu na YouTube, a które decydują o tym, czy po zamontowaniu anteny będziemy cieszyć się krystalicznie czystym obrazem, czy szarpać nerwy z powodu „śnieżącego” ekranu.

Nie jest przesadą stwierdzenie, że montaż anten to bardzo specyficzna usługa. Praktyka czyni mistrza, a w tej branży każdy dach, każdy komin i każda lokalizacja to inna historia. Bywa, że nawet monter z wieloletnim doświadczeniem musi główkować, kiedy trafia na nietypowy problem z odbiorem. Czasem trzeba znać podstawy fizyki – na przykład, jak ugięcie fali radiowej na przeszkodzie wpływa na sygnał za budynkiem. Zdarza się, że doświadczony instalator przypomina sobie wiedzę ze szkoły: prawo Ohma przy doborze zasilacza do przedwzmacniacza antenowego albo wzory na tłumienie sygnału. To pokazuje, że teoria idzie ramię w ramię z praktyką.

Dlatego właśnie podkreślam – montaż anten TV i SAT to robota dla ludzi z odpowiednim przygotowaniem. Czasem widuję oferty typu „ustawię antenę, tanio, szybko”, ale gdy potem poprawiam takie instalacje, włos się jeży na głowie. Kable byle jak skręcone, bez wtyków kompresyjnych, antena chybotliwie przymocowana do komina jednym drutem albo – o zgrozo – źle zaprawione złącza narażone na deszcz. Taki „specjalista” bez wiedzy może nawet uszkodzić drogi sprzęt. Nie ryzykujmy – skoro chcemy mieć porządny odbiór kanałów, zaufajmy prawdziwym fachowcom.

DVB-T2 w praktyce: co warto wiedzieć?

Telewizja naziemna przeszła sporą rewolucję w ostatnich latach. Od 2022 roku w Polsce obowiązuje standard DVB-T2 z kodekiem HEVC, co oznacza więcej kanałów w HD i lepszą jakość obrazu, ale… też wyższe wymagania co do sprzętu i instalacji. Kto myśli, że stara „siatka” ze strychu załatwi sprawę, ten może się zdziwić. Nowy standard jest bardziej efektywny, ale wymaga stabilnego i mocnego sygnału. W praktyce oznacza to, że antena powinna być dobrze dobrana do lokalnych warunków, a jej ustawienie – precyzyjne.

Przy instalacjach DVB-T2 kluczowe jest zrozumienie, czym różni się sygnał cyfrowy od starego analogowego. W analogu bywało tak: lekko śnieży, ale da się oglądać. W cyfrze jest zero-jedynkowo: albo mamy piękny obraz, albo klatkuje i rwie, gdy sygnał jest za słaby. Dlatego precyzyjne ustawienie anteny naziemnej jest tak ważne. Profesjonalny instalator wie, że trzeba celować anteną dokładnie w kierunku nadajnika, uwzględniając zarówno azymut, jak i kąt elewacji (choć w DVB-T2 elewacja to zwykle minimalna korekta, bo nadajniki naziemne są na horyzoncie). W Warszawie główne nadajniki telewizji naziemnej to Raszyn i PKiN. Fachowiec będzie wiedział, na który z nich skierować antenę w danej dzielnicy, żeby złapać najmocniejszy sygnał.

Weźmy na tapet przykład anteny szerokopasmowej Telmor ASR, bo to dość popularny model wśród instalatorów. Taka antena potrafi odebrać kanały UHF (pasmo 470-694 MHz dla MUX1-3 i MUXy testowe DVB-T2) oraz – po odpowiednim dostosowaniu – także VHF dla MUX8 (174-230 MHz). Telmor sprzedaje wersje „IQ” z wbudowanym przedwzmacniaczem i filtrami LTE/5G, które wycinają zakłócenia z telefonii komórkowej. Tutaj ujawnia się wiedza montera: **niepodłączony zasilacz oznacza brak zasilania przedwzmacniacza**, a wtedy antena działa tylko pasywnie. W praktyce jeden mały szczegół – podanie napięcia 5 V lub 12 V na antenę – decyduje, czy złapiemy Warszawski MUX-1 na kanale 45 czy nie zobaczymy żadnego obrazu. Doświadczony instalator zawsze sprawdzi, czy wzmacniacz dostaje zasilanie z dekodera lub z zasilacza antenowego, zanim zacznie machać anteną po dachu.

Zewnętrzne warunki również wpływają na dobór anteny DVB-T2. W miejscowościach pod Warszawą, gdzie jest duże zalesienie albo teren zasłonięty blokami, lepiej sprawdza się antena kierunkowa o dużym zysku (np. popularne Yagi 19-elementowe czy logarytmiczno-periodyczne dedykowane pod DVB-T2). Taka antena ma wąską wiązkę i „wycina” sygnały odbite od przeszkód, skupiając się na sygnale bezpośrednim z nadajnika. Z kolei w samym centrum miasta czasem trzeba pójść na kompromis – sygnał może docierać z odbicia od sąsiedniego wieżowca, bo na linii prostej stoi inny budynek. Wtedy profesjonalista nieraz metodą prób ustawia antenę nieco pod kątem, łapiąc stabilne odbicie, zamiast uparcie celować w nadajnik zasłonięty przeszkodą.

MUX8 i inne multipleksy – szczególne przypadki

W kontekście DVB-T2 nie sposób nie wspomnieć o słynnym MUX-8, nadawanym w paśmie VHF. Choć większość multipleksów przeszła na DVB-T2/HEVC, to MUX-8 w wielu regionach pozostał w starym standardzie DVB-T (ale odbieranym przez te same tunery). Co to oznacza dla instalacji? Ano to, że pasmo VHF rządzi się trochę innymi prawami. Często stare anteny zbiorcze albo popularne „siatki” wcale nie łapią dobrze kanałów z MUX8, bo są strojone głównie na UHF. W Warszawie MUX-8 nadawany jest z Pałacu Kultury i Nauki na kanale 7 (191,5 MHz) w polaryzacji poziomej. Większość nadajników MUX8 w Polsce emituje w pionowej, ale stolica jak zwykle ma swoją specyfikę. Co to zmienia? Jeśli ktoś ma antenę VHF ustawioną pionowo (bo np. tak odbiera radio FM czy inne nadajniki), to akurat w Warszawie będzie miał kłopot – tu MUX8 trzeba łapać w polaryzacji H.

Profesjonalny instalator często montuje drugi dipol VHF lub ma specjalną antenę combo. Są na rynku np. modele Telmor Turbo-T, które dedykowane są do odbioru MUX8. Taki specjalista zamontuje dwie anteny: jedną UHF na pasmo 21-60 (dla MUX1, MUX2, MUX3, MUX6 w DVB-T2) i drugą VHF na MUX8. Potem za pomocą zwrotnicy (zwanej fachowo zwrotnicą antenową) połączy sygnały, by jednym kablem wprowadzić je do telewizora czy dekodera. Brzmi prosto? Dla laika może i tak, ale dobór zwrotnicy o odpowiednim paśmie przepustowym i tłumieniu to już wiedza specjalistyczna. Źle dobrana zwrotnica może przytłumić sygnał albo – co gorsza – przepuścić zakłócenia z pasma komórkowego, jeśli nie ma filtrów.

Kolejna sprawa to tzw. **kanał zwrotny LTE** – czyli właśnie to, co instalatorzy nazywają zakłóceniami od nadajników GSM/4G/5G. W dużym mieście, jak Warszawa, maszty telefonii są wszędzie. Jeśli antena DVB-T jest blisko takiego nadajnika, może zebrać sygnał komórkowy silniej niż telewizyjny! Objawia się to pikselizacją obrazu na niektórych kanałach albo całkowitym zanikiem MUXów mimo teoretycznie dobrej anteny. Dlatego nowoczesne anteny, jak wspomniany Telmor ASR czy inne np. Dipol Tri Digit, często mają wbudowane filtry LTE na pasmo powyżej 694 MHz (od kiedy telewizja opuściła kanały 49-60, pasmo 700 MHz przejęło 5G). Fachowiec wie, gdzie takich filtrów potrzebować – czasem nawet dokłada dodatkowy filtr LTE przed wzmacniaczem, jeśli klient mieszka tuż obok stacji bazowej operatora komórkowego.

DVB-S2: wyzwania przy instalacji anteny satelitarnej

A teraz przenieśmy się na orbitę – a konkretnie na 36 tysięcy kilometrów nad Ziemię, gdzie krążą satelity telewizyjne. Odbiór sygnału DVB-S2 z satelity (czyli cyfrowej telewizji satelitarnej drugiej generacji) to kolejna dziedzina, w której „diabeł tkwi w szczegółach”. Patrząc na talerz satelitarny wiele osób myśli, że wystarczy skierować go na „południe” i koniec. Ale satelity wiszą na stałej pozycji geostacjonarnej, a nasz talerz musi być ustawiony z dokładnością do ułamka stopnia, żeby złapać sygnał szerokości paru dziesiątych stopnia na niebie. Już samo to brzmi jak wyzwanie, prawda?

Weźmy popularne satelity: Hot Bird na pozycji 13°E i Astra na 19,2°E. W Polsce są one widoczne na południowym niebie – mniej więcej kierunek południowy wschód (dla Hot Birda) i południe (dla Astry), zależnie od lokalizacji. W Warszawie azymut na Hot Birda to około 169° (czyli południowo-południowy wschód), a elewacja około 30°. Dla Astry 19,2°E azymut jest nieco dalej na zachód, około - tu trzeba by wskazać mniej więcej to będzie jakieś 6° różnicy, bo Astra jest bardziej na zachód, więc około 163°. Różnice niby niewielkie, ale wystarczą, by jeden satelita mieć a drugi zgubić. Dlatego często stosuje się tzw. zez, czyli uchwyt na dwie konwertery (LNB) na jednej antenie – pozwala to odbierać dwa satelity oddalone o kilka stopni. Popularne monoblocki (podwójne LNB w jednej obudowie) są fabrycznie przystosowane do odległości 6° idealnej dla zestawu Astra/Hot Bird. Ale uwaga – monoblock jest zaprojektowany na konkretną wielkość anteny (zwykle 80 cm). Założony na mniejszy lub znacznie większy talerz może nie ustawić się optymalnie w ognisku i sygnał będzie słabszy.

Precyzja ustawienia anteny satelitarnej jest najważniejsza. Nawet minimalne przesunięcie może spowodować spadek jakości sygnału (mierzonej jako MER – Modulation Error Ratio – w decybelach). W praktyce, jeśli antena „minie” się z satelitą, dekoder pokaże brak sygnału lub jakość 0%. W przeciwieństwie do anten naziemnych, gdzie pewien zapas sygnału jest i czasem obraz się pojawia mimo lekkiego rozstrojenia, przy satelicie albo trafimy idealnie, albo oglądamy czarny ekran. Profesjonalni instalatorzy używają często nie tylko miernika poziomu, ale i miernika spektrum – widzą na ekranie przyrządu całe pasmo 950-2150 MHz (to zakres pośredniej częstotliwości z konwertera sat). Dzięki temu mogą odróżnić, czy trafili na właściwego satelitę. Bo tu kolejna pułapka: na orbicie jest tłoczno. Można przez przypadek ustawić antenę nie na tego „ptaśka” co trzeba. Np. obok Hot Birda (13°E) jest Eutelsat 9°E albo Astra 19,2°E – laik kręci, coś złapie i myśli, że to Hot Bird, a potem się dziwi, czemu nie ma polskich kanałów.

W terenie województwa mazowieckiego, szczególnie na otwartych przestrzeniach, bywają problemy z wiatrem i stabilnością mocowania anteny satelitarnej. Jeśli monter źle dokręci uchwyt, pierwsza lepsza wichura potrafi przestawić talerz o kilka stopni i sygnał znika. Dlatego fachowcy zawsze zwracają uwagę na solidny montaż: mocne kołki rozporowe w elewacji albo solidny obejmowy uchwyt masztu, stosowanie masztów stalowych a nie aluminiowych (te drugie potrafią drgać), a także zabezpieczenie anteny przed korozją. Nawiasem mówiąc, wiele porządnych anten, np. polskiej firmy CORAB czy renomowanego Televes, jest wykonanych z materiałów odpornych na warunki atmosferyczne. Lecz nawet najlepszy talerz nic nie da, jeśli źle uziemimy instalację – piorun to temat rzeka, ale powiem wprost: instalacja antenowa MUSI być uziemiona zgodnie z przepisami. Profesjonalny instalator zawsze podłączy maszt anteny do instalacji odgromowej budynku lub wykona uziom, by chronić sprzęt i ludzi.

Konwertery, kable i dekodery – znaczenie detali

Skoro mowa o antenach satelitarnych, nie można pominąć konwertera (LNB). To ta mała „główka” przy talerzu, która zbiera sygnał. Jakość LNB ma kolosalne znaczenie. Są tanie konwertery no-name za kilkanaście złotych, które „jakoś tam działają”, ale profesjonalista raczej zainwestuje w markowy sprzęt, np. Inverto, Televes czy GT-Sat. Szczególnie cenione są konwertery Inverto Black Ultra – słyną z niskiego szumu własnego (tzw. noise figure nawet 0,2 dB w specyfikacji) i wysokiego wzmocnienia. Przydają się, gdy sygnał z satelity jest na granicy (np. dalekie zasięgi wiązek satelitarnych albo mniejszy talerz). W praktyce instalator wie, kiedy warto zastosować taki „mocniejszy” LNB – np. klient chce odbierać słabszego satelitę jak Astra 28.2°E w Polsce, gdzie sygnał jest słabszy, to wtedy Black Ultra może pomóc złapać te parę decybelów sygnału więcej.

Drugim istotnym elementem jest kabel. Zwykły Kowalski często nie wie, że kabel koncentryczny koncentrycznemu nierówny. Masowo spotyka się tani kabel RG6 z marketu, który ma cienką folię i oplot z paru drucików – po roku na słońcu i deszczu taki kabel parcieje, woda się dostaje i sygnał leci na łeb na szyję. Profesjonalny instalator wybierze kabel z podwójnym ekranowaniem (folia + gęsty oplot), żelowany do ziemi lub z PE na zewnątrz jeśli idzie na dach. Marki jak Triset-113 czy Televes oferują kable o tłumieniu nawet poniżej 20 dB na 100 m przy 800 MHz, co gwarantuje, że sygnał doleci z anteny do telewizora w dobrej formie. Pamiętajmy – przy satelicie mamy dodatkowy aspekt: zasilanie LNB płynie tym samym kablem (napięcie 13/18V z dekodera) oraz sygnał 22 kHz i DiSEqC do przełączania. Kabel musi być porządny, żeby nie było spadków napięcia i żeby te sygnały sterujące dotarły do konwertera.

No i złącza F – małe, niepozorne, a potrafią napsuć krwi. Nie raz widziałem u klientów kable ledwo trzymające się wtyków, bo ktoś nakręcił F-kę na izolację, zamiast na odsłonięty oplot. Albo brak gumowej uszczelki na zewnątrz i woda naleciała do kabla. Profesjonaliści używają złącz kompresyjnych albo przynajmniej skręcanych z odpowiednim zaciskiem, a połączenia zewnętrzne zabezpieczają taśmą samowulkanizującą. To detale, które procentują latami bezawaryjnej pracy instalacji. Fachowiec też dobierze odpowiedni splitter czy multiswitch, jeśli sygnał ma być rozprowadzony na kilka TV – a to kolejna układanka: multiswitche (np. polskiej firmy TERRA czy Telmor) wymagają często osobnego zasilania i trzeba je odpowiednio skonfigurować do konwerterów typu Quattro.

Narzędzia pomiarowe – kiedy „miernik za pięć dyszek” to za mało

Wspomnieliśmy wcześniej, że prosty mierniczek za kilkadziesiąt złotych niewiele pomoże przy precyzyjnym strojeniu anten. To prawda – na rynku są co prawda tanie wskaźniki sygnału, które piszczą gdy „cokolwiek” złapią, ale one wskazują sumaryczny poziom sygnału i często prowadzą na manowce. Wyobraźmy sobie: majster-amator podłącza taki miernik między konwerter a tuner, kręci anteną i słyszy pisk. Myśli – jest dobrze, złapałem satelitę. A tu psikus, bo złapał sygnał z zupełnie innego satelity, albo ustawił się na silny transponder danych, który nic mu nie da na ekranie telewizora. Z DVB-T2 podobnie – taki miernik pokaże sygnał, ale nie powie, czy to właściwy multipleks ani jaka jest jakość.

Profesjonalny instalator ma w arsenale porządny miernik sygnału z prawdziwego zdarzenia. Takie urządzenia potrafią kosztować kilka tysięcy złotych, ale są warte swojej ceny. Co potrafi taki sprzęt? Na przykład zmierzyć poziom sygnału w dBµV – czyli realną miarę natężenia sygnału w kablu. Pokaże też **C/N** (stosunek sygnał/szum) oraz wspomniany wcześniej MER (Modulation Error Ratio). MER to dla sygnału cyfrowego kluczowy parametr – mówi jak daleko jesteśmy od „krawędzi urwiska”, za którą następuje zanik obrazu. Dla DVB-T2 przy modulacji 256-QAM minimalny MER to około 26-28 dB, ale dobry instalator będzie celował w 30+ dB, żeby mieć zapas na gorszą pogodę czy chwilowe zakłócenia. Tego żaden prosty wskaźnik nam nie powie. Mało tego, profesjonalne mierniki pokażą BER (bit error rate) przed i po korekcji – czyli ile błędów w strumieniu danych występuje. Jeśli BER przed korekcją jest wysoki, to znak, że sygnał ledwo zipie i trzeba coś poprawić (lepsza antena, krótszy kabel, wzmacniacz itp.).

Miernik z prawdziwego zdarzenia (np. urządzenia znanych firm jak Rover, Unaohm, Satlink z wyższej półki czy małe analizatory sPECTRA) potrafi też pełnić rolę analizatora widma. Dla montera to wybawienie w trudnych przypadkach. Przykład z życia: klient skarży się, że co jakiś czas wieczorem zanika mu sygnał DVB-T. Fachowiec podłącza analizator i widzi, że pojawia się silna nośna na częstotliwości ok. 800 MHz – prawdopodobnie to sygnał radiolinii albo coś z wojska, co okresowo nadaje i zagłusza MUXy. Dzięki temu wiadomo, że trzeba zastosować filtr pasmowy, może przestawić antenę, żeby minimalizować te zakłócenia. Bez analizatora – błądzenie po omacku.

W przypadku anten satelitarnych dobry miernik rozpoznaje sygnał po identyfikatorze – tzw. NIT (Network Information Table) – i wyświetli nam nazwę satelity oraz parametry transpondera. To super pomocne, bo gdy złapiemy np. Hot Birda, miernik potwierdzi: „13E HotBird, TP 11508 H, sygnał 75 dBµV, MER 14 dB”. Wtedy wiemy, że jesteśmy w domu i można dokręcać śruby. Tani wskaźnik nic takiego nie pokaże – będzie piszczał nawet na kawałek kabla złapanego za ekran ręką (serio, czułość bywa tak ustawiona, że byle co go wzbudzi). Podobnie dla DVB-T2: lepsze mierniki mają listy kanałów i pokazują nazwę MUX-a, np. „MUX3 Warszawa, k.27, TVP1 HD…” z siłą i jakością.

Specyficzne problemy w Warszawie i okolicach

Warszawa, jako duże miasto, ma swoje własne wyzwania jeśli chodzi o odbiór TV. Wysoka zabudowa to błogosławieństwo i przekleństwo zarazem. Z jednej strony masz Pałac Kultury nadający z samego centrum – niby super, bo źródło sygnału blisko wielu osiedli. Ale wystarczy, że między naszym blokiem a PKiN-em stoi inny wysoki budynek i sygnał do nas nie dociera bezpośrednio. Zostają odbicia – a odbicia w świecie cyfrowym oznaczają interferencje i zmniejszenie jakości. Instalator nieraz w Warszawie ma zagwozdkę: klient na Woli (dzielnica gęsto zabudowana) mieszka na parterze otoczony blokami. Antena pokojowa odpada, bo sygnał tłumiony. Nawet zewnętrzna antena na balkonie może mieć „widok” tylko na ścianę sąsiada. Co robić? Czasem pomaga wyniesienie anteny wyżej na dach (jeśli to budynek wielorodzinny i jest taka możliwość). Innym razem używa się anten o szerszej charakterystyce, by złapać sygnał z odbicia pod kątem.

Wiele problemów dotyczy też odległości od nadajnika. W południowych rejonach woj. mazowieckiego (np. okolice Radomia) sygnał z Raszyna może być już słabszy, a lokalnego nadajnika brak – tam trzeba naprawdę dobrych anten i często również wzmacniacza masztowego. Ale uwaga – wzmacniacz to nie panaceum. Źle zastosowany może przesterować sygnał, szczególnie bliżej miasta. Zdarzało się, że mieszkańcy Marek czy Łomianek zakładali mocne wzmacniacze „bo tak polecił sprzedawca”, a efekt był odwrotny do zamierzonego – sygnał z PKiN tak silny, że wzmacniacz się przesterował i dał chaos zamiast obrazu. Dlatego doświadczony monter używa przedwzmacniaczy z głową: np. regulowanych albo tylko tam, gdzie poziom sygnału z anteny jest rzeczywiście niski.

Dla sygnału satelitarnego okolice Warszawy też mają pewne smaczki. Niby płasko jak stół, horyzont otwarty, to i satelita powinien śmigać. To prawda, ale kłopoty mogą sprawiać np. lokalne zakłócenia elektromagnetyczne – choćby przemysłowe nadajniki, duże dźwigi z silnikami, które mogą emitować zakłócenia szerokopasmowe. Czasami również… drzewa. Tak, rozrośnięte wysokie topole czy dęby potrafią skutecznie zasłonić satelitę, zwłaszcza latem z bujnymi liśćmi. Zimą sygnał jest, latem zanika – czary? Nie, botaniczna rzeczywistość. Dlatego monter ocenia otoczenie: jeśli planujesz antenę satelitarną, trzeba upewnić się, że na kierunku np. 13°E nie wyrośnie nam 20-metrowa sosna za parę lat. W razie czego – może być potrzebna wyższa maszt, montaż anteny na kominie zamiast na ścianie itd.

Osobny temat to odbiór sygnału z satelitów innych niż te najpopularniejsze. Warszawiacy to międzynarodowe towarzystwo – jeden chce francuskie kanały z satelity Astra 19,2°E, inny rosyjskie z 36°E, a ktoś inny arabski sport z 7°W. Każdy z tych kierunków to inna bajka. Na przykład sygnał z 7°W (Nilesat) w Polsce jest bardzo słaby, praktycznie potrzebny jest duży teleskop, znaczy antena 120 cm lub większa i to na południu kraju lepiej niż na północy. W Mazowszu niektóre egzotyczne satelity są na granicy zasięgu – tu już zdecydowanie bez fachowca się nie obędzie, bo ustawienie tak dużej anteny z dokładnością wymaga mistrzostwa. Poza tym przy dużych czaszach trzeba brać pod uwagę obciążenie wiatrem – to już prawie żagiel na dachu, więc montaż wymaga profesjonalnego wzmocnienia konstrukcji.

Case study: „Panie, Polsatu nie ma!”

Pozwolę sobie na krótką anegdotkę z frontu walki o sygnał. Dzwoni klient z Warszawy: „Panie, Polsatu i TVNu nie ma, reszta działa”. Pierwsza myśl – klasyka, czyli problemy z MUX-2, w którym te kanały lecą. Jadę na miejsce. Okazuje się, że instalację robił „szwagier, co się zna”. Na dachu antena skierowana mniej więcej dobrze, ale… co widzę: przedwzmacniacz w antenie aż czarny – wygląda na przepalony. Kabel pociągnięty przez okno, nigdzie nie uziemiony. W dekoderze ustawiony region na inny nadajnik (Łódź!). Nic dziwnego, że Polsatu brak – dekoder w ogóle go nie wyszukał, bo szukał pod złym kanałem częstotliwości. A sygnał ogólnie słaby, bo przedwzmacniacz spalony po burzy. Finalnie: wymieniłem wzmacniacz na nowy z wbudowanym ograniczeniem napięcia, dołożyłem filtr LTE, ustawiłem antenę precyzyjnie na Raszyn, zrobiłem nową konfigurację dekodera. Kanały wróciły, jakość 100% na mierniku, klient zadowolony. Jaki morał? Brak fachowej wiedzy zabił tę instalację na starcie – szwagier nie skojarzył, że po burzy mogło coś się stać z elektroniką na antenie, no i nie znał częstotliwości nadawczych MUX dla Warszawy.

Inny przykład: miejscowość pod Płońskiem, gość chciał sam ustawić sobie talerz na Hot Birda, bo „przecież to tylko kręcenie”. Miał kompas w telefonie i poziomicę – co może pójść nie tak? Otóż sporo. Po pierwsze, feralna wysokość montażu – na ścianie domu, ale akurat równo z krawędzią dachu sąsiada. Sygnał leciał tuż nad dachem i okazało się, że jak słońce nagrzeje dach, to ciepłe powietrze wznoszące się powodowało zafalowania sygnału (to już ekstrema, ale bywa i tak). Po drugie, facet pomylił satelity – ustawiał się na oko, a złapał Astra 19,2°E, gdzie większość kanałów polskich jest kodowana albo ich nie ma. Wkurzony, że „dekoder zepsuty, bo tylko jakieś niemieckie FTA działają”, w końcu poprosił o pomoc. Godzinka z miernikiem: przestawienie uchwytu o 20 cm wyżej, dokładne wcelowanie w 13°E, sprawdzenie konwertera (okazało się, że był źle skręcony, polaryzacja przekoszona) – i Polonia bangla. Czasem tak niewiele brakuje, ale właśnie to „niewiele” odróżnia wprawionego instalatora od laika.

Podsumowanie – technika, doświadczenie i zdrowy rozsądek

Na koniec warto podkreślić główną myśl: ustawianie oraz montaż anten satelitarnych i telewizyjnych to specyficzna usługa, którą powinni zajmować się wykwalifikowani instalatorzy. Nie wystarczy obejrzeć parę tutoriali, żeby stać się specjalistą – potrzeba lat praktyki, solidnej wiedzy elektronicznej i ciągłego śledzenia nowinek technicznych. Technologia idzie naprzód: pojawiają się nowe standardy jak DVB-T2, modulacje 256-QAM, telewizja 4K z satelity, wymagające jeszcze precyzyjniejszego montażu. Dobry instalator uczy się całe życie – dziś musi wiedzieć, co to chociażby **SCR (unicable)** w instalacjach satelitarnych multiswitch, czy jak działają wzmacniacze z AGC (automatyczną regulacją wzmocnienia) w antenach aktywnych.

Jednocześnie ten sam instalator musi umieć rozmawiać z klientem i często prostym językiem wyjaśnić, czemu pewne rzeczy są potrzebne. Czasem klient pyta: „A po co mi ten cały miernik MER, przecież pasek jakości mam na dekoderze?”. Fachowiec wytłumaczy, że owszem, pasek jest, ale zanim go w ogóle zobaczymy, trzeba antenę wstrzelić w sygnał – a to już robota dla czułego sprzętu. Albo klient dziwi się: „Dlaczego nie łapię jednego muxa?”, i tu wchodzi cała opowieść o częstotliwościach, filtrach i polaryzacji na paśmie VHF, którą instalator musi mieć w małym palcu.

Różne style montażu, różne szkoły – każdy doświadczony monter ma swoje patenty. Jeden powie, że tylko miernik i zero patrzenia na tv podczas ustawiania, inny lubi mieć podgląd kanału informacyjnego żeby widzieć czy rwie. Jeden wchodzi na dach w słuchawkach z aplikacją mierzącą sygnał, inny wierzy tylko profesjonalnej aparaturze. Ale łączy ich jedno: pasja do techniki i dbałość o szczegóły. Bo w tym fachu diabeł tkwi w szczegółach bardziej niż gdziekolwiek indziej. Złocony konektor, minimalnie lepszy kabel, pół stopnia w prawo lepiej ustawiona antena – i obraz z satelity jak żyleta, albo wszystkie multipleksy DVB-T2 lecą nawet w ulewny deszcz.

Reasumując – nie warto oszczędzać na dobrym monterze. Tak jak nie damy byle komu grzebać w instalacji elektrycznej w domu, tak samo antenę powierzmy specjaliście. Dzięki temu unikniemy frustracji, zapewnimy sobie najwyższą jakość odbioru i spokój ducha, że nasza instalacja jest wykonana bezpiecznie i zgodnie ze sztuką. A na koniec dnia będziemy po prostu oglądać ulubione kanały, nie zastanawiając się nawet, ile wiedzy i pracy stoi za tym, że w naszym telewizorze wszystko działa jak należy.